2020 wywrócił nam życie do góry nogami. Dla jednych to był ciężki czas, dziwny, inny, nie znany. Inni poradzili sobie całkiem dobrze. Tymczasem nasza odporność psychiczna bierze się z naszego nastawienia do życia, do sytuacji kryzysowych czy trudnych. Dobra wiadomość jest taka, że optymizmu można się nauczyć.
Optymista cieszy się tym co ma, pesymista natomiast martwi się na zapas. Myślenie o tym, czego nie mam, czego mi brakuje, co utraciłam lub co mnie w życiu ominęło , musi wiązać się z rozczarowaniem i poczuciem zawodu. Takie uczucia na pewno nie budują naszej odporności psychicznej.
Optymizm jest związany z wiarą w sens i porządek. Z przekonaniem, że coś jest możliwe. Z nadzieją, entuzjazmem i z poczuciem kontroli nad własnym życiem. Optymizm to także apetyt na życie.
Recepta jest bardzo prosta. Sekret polega na umiejętności czerpania radości i szczęścia z małych rzeczy. Bo ile razy w życiu spotyka nas wielkie WOW? Kilka? Kilkanaście? Reszta naszego dnia to normalna rzeczywistości, praca, dom rodzina, problemy dnia codziennego. I szczególnie wtedy należy szukać małych wow, szukać tego co nam się podoba, tego co nam służy, bo to właśnie buduje pozytywny obraz siebie. To może być cokolwiek: poranna kawa, komplement, pochwała, przytulenie się. Cokolwiek co sprawi, że wieczorem zbierzesz to razem i powiesz, że to był dobry dzień. Pomimo że szef Cie zdenerwował, dziecko marudziło a zupa znów była za słona. To te małe rzeczy wpływają na to jak budujesz swoje nastawienie.
Mamy taka tendencja aby więcej czasu poświęcać na wspomnienia swoich niepowodzeń, upadków, wiec nie ma się co dziwić że codziennie łatwiej jest nam myśleć o swoich słabościach i wadach.
Prawdziwy optymizm nie polega na tym aby powtarzać sobie : wszystko będzie dobrze. To raczej umiejętność traktowania tego, co nam się przydarzyło jako okazji do weryfikowania naszych nawyków, przyzwyczajeń. Zastanowienia się co działa a co nie. Zobaczyć coś z innej perspektywy, z dystansem. To dobry początek nauki optymizmu.